Home » KRĘTE DROGI POGRANICZA
karkonosze-4599090_1920

Dolny Śląsk jest miejscem, w którym zderzają się kultury trzech krajów – Polski, Niemiec i Czech. Oto trasa, którą wyznaczają kręte drogi pogranicza. Choć na mapie wydaje się, że wszystkie odwiedzone podczas tego wyjazdu miejsca są blisko siebie, to ta wycieczka jest dość długa. Trasa liczy prawie 400 kilometrów. Wraz ze zwiedzaniem, przejechanie tego odcinka zajmie cały dzień. Dlatego ja proponuję połączyć ten wypad z TRASĄ DOOKOŁA ŚNIEŻKI dzięki czemu nie zmarnujesz czasu na dojazdy i w dwa dni zaliczysz najpiękniejsze drogi i winkle regionu. Jeśli masz jeszcze więcej czasu koniecznie odwiedź przepiękne ADRSPASKE SKALNE MESTO.

Nie zapomnij zabrać dowodu rejestracyjnego od motocykla, bo podczas tego wyjazdu wielokrotnie przekroczysz granicę Polski. A w Czechach albo w Niemczech policjanci nie zawsze bywają wyrozumiali.

Tym razem początkiem i metą wyjazdu niech będzie Jelenia Góra. Tu bez problemu znajdziesz nocleg (w dowolnym budżecie), tym bardziej gdy chcesz połączyć dwie wspomniane powyżej trasy.

Pierwszy odcinek prowadzi główną drogą w kierunku Szklarskiej Poręby. Jak to w górach bywa, nie zawsze można ominąć główne drogi. A krajowa trójka do takich właśnie należy. Spina ona Świnoujście z Jakuszycami. Jej północny odcinek to ekspresówka, a południowy, którym pojedziesz przez kilkanaście kilometrów, to zwykła dwujezdniowa droga. Dlatego musisz uzbroić się w cierpliwość i niestety dość często toczyć się w konwoju tirów i osobówek, aż do przedmieść Szklarskiej Poręby. Tu opłotkami, jak najszybciej dobij do drogi krajowej 358, po to by po kilku kilometrach dotrzeć do pierwszej z atrakcji, czyli Zakrętu Śmierci.

ZAKRĘT ŚMIERCI – TO BRZMI GROŹNIE

Zakręt został zbudowany w latach 1935-37 i spoglądając na stare pocztówki robił, piorunujące wrażenie. Podobno znajdują się pod nim chodniki minerskie, bo zakręt znajdował się na strategicznej wojskowej drodze, łączącej Szklarską Porębę ze Świeradowem Zdrojem. Gdyby przyszła taka potrzeba wystarczyło odpalenie lontów i wielkie kaboom zamknęło by temat dalszego przejazdu wroga.

Zakret Smierci Old 01

Dzisiaj, zarośnięty drzewami nie robi już takiego wrażenia jak przed laty. Jeśli choć raz byłeś w Alpach, nazwa tego miejsca wyda ci się mocno przesadzona. Nie zmienia to faktu, że jest stąd piękny widok na Karkonosze.

Świeradów Zdrój jest znany z fajnych tras rowerowych, oraz punktu antygrawitacyjnego, w którym przedmioty sprawiają wrażenie, jakby toczyły się pod górę. Cóż, ż pierwszym się zgodzę, z tym drugim niekoniecznie. Niedawno do grona atrakcji w Świeradowie dołączyła ścieżka w chmurach. Wieżą jest potężna i majestatycznie góruje nad miastem. Moim zdaniem warto ją odwiedzić, choć cena biletu potrafi ostudzić zapał. Więcej informacji znajdziesz na stronie www.visitskywalk.today.

POTĘŻNA ZAPORA ZŁOTNICKA

Za Świeradowem ruch na drodze milknie, a czas sprawia wrażenie jak gdyby nieco zwolnił. Tocząc się lokalnymi drogami dojedziesz do przepięknej Zapory Złotnickiej. Teoretycznie da się dojechać aż do samej korony tej zapory, praktycznie obowiązuje tu zakaz ruchu, a porządku strzegą liczne kamery. Decyzja należy zatem do ciebie.

Zapora jest przepiękna. Kamienna, o długości 168 metrów i szerokości u góry – 5 metrów. Jej wysokość to dumne 36 metrów, choć nad poziom terenu wznosi się tylko 27,5 metra. Budując ją udało się spiętrzyć wody Kwisy i utworzyć sztuczne jezioro (Złotnickie) o powierzchni 125 ha i o pojemności 10,5 mln m3. A wszystko to po to, by uchronić okoliczne tereny przed powodziami.

Nawet jeśli nie dojedziesz do zapory motocyklem, warto sobie zrobić krótki spacer, bo klimaty są niesamowite. Wrażenie robią także dwa kamienne tunele. Po wizytach w kilku elektrowniach wodnych w Kanadzie, marzy się obejrzenie tej elektrowni od środka. Podobno jest tu jeszcze zamontowane oryginalne wyposażenie z 1924 roku (!).

PĘKNY I TAJEMNICZY ZAMEK CZOCHA

Pora ruszać w dalszą trasę, kręte drogi pogranicza czekają. Kolejną atrakcją na trasie jest Zamek Czocha. Dla mnie to absolutna petarda i obiekt należący do grupy must see.

Zamek Czocha

Jego historia sięga XII wieku. Wtedy był on warownią na pograniczu śląsko-łużyckim. Ze względu na swoje strategiczne położenie często zmieniał właścicieli. I tak mniej więcej wyglądało to do początku XX w, kiedy to został kupiony przez drezdeńskiego producenta cygar Ernsta Gütschowa. W szczegółach nie będę wyręczał przewodnika. Przyjedziesz, sam posłuchasz. W zamku urzekną cię tajemne przejścia za szafami oraz łazienka utrzymana w stylu z początku XX w. Śniadanie zjedzone w hotelowej restauracji ma moc cofania w czasie. Czekałem tylko, kiedy do stolika dosiądą się Hans Kloss wraz z Brunerem. Dobra, już nic więcej nie mówię

Po II wojnie światowej zamek znalazł się w granicach Polski. Był wielokrotnie okradany z mebli i wyposażenia przez Sowietów. Przez krótki czas mieszkali w nim uchodźcy z Grecji, którzy w sali rycerskiej trzymali swoje zwierzęta, dopełniając tym samym dzieła zniszczenia. Od lat 50. w zamku mieścił się Wojskowy Dom Wczasowy i z tego powodu budowla zniknęła z wszelkich map. Bo skoro teren wojskowy, to znaczy tajny. Od lat 90. zamek stał się ośrodkiem hotelowo-konferencyjnym, jest na mapach choć nadal należy do Agencji Mienia Wojskowego i jest sukcesywnie odnawiany.

PORA NA KOLEJNY ZAMEK, TYM RAZEM PO CZESKIEJ STRONIE

Skoro powiedziało się A trzeba też powiedzieć B. Zaledwie 20 kilometrów na południe, już po czeskiej stronie znajduje się kolejny przepiękny zamek – Frydlant

Zamek Frydlant

Co ciekawe, ten zamek należy do największych w Czechach. Wyróżnia się połączeniem średniowiecznego zamku z renesansowym pałacem. Jego początki sięgają XII wieku, a historia obchodziła się z nim łaskawie. Właściwie nie był on nigdy zniszczony, a ciągłe rozbudowy powodowały, że piękniał ze stulecia na stulecie. Po wojnie zamek Frydlant stał się własnością państwa a od lat 90. ubiegłego wieku trwa jego rewitalizacja. Dzisiaj to miejsce wygląda imponująco.

Motocykl możesz zostawić na zamkowym parkingu, a w naszym przypadku kasjer był tak miły, że za słowo „dziękuję” przechował nasze ciuchy i kaski. Uprzedzając pytania, tak wszystko trafiło do nas z powrotem.

Po tym zwiedzaniu nadeszła najwyższa pora by pojeździć trochę motocyklem. Przecież drogi pogranicza czekają! Zatem po raz kolejny przekraczam granice i wjeżdżam do Polski. To właśnie tu, w okolicach Bogatyni znajduje się ogromna kopalnia węgla brunatnego, o którą toczymy spory z Czechami i EU. Ta kopalnia to przeogromna dziura w ziemi. Można zobaczyć ją z kilku punktów widokowych znajdujących się w zachodniej i południowej części odkrywki.

Kopalnia w Bogatyni

TAM GDZIE STYKAJĄ SIĘ POLSKA, NIEMCY I CZECHY

Niedaleko, w Porajowie, znajduje się jeden z sześciu trójstyków granic, należących do Polski. Jak widać na zdjęciu, do tego miejsca da się dojechać motocyklem, ale trzeba uważać na pieszych i rowerzystów. Uśmiech na gębie i słowo przepraszam rozwiązuje wszelkie problemy.

Kręte drogi pogranicza - Trójstyk granic Porajów
Porajów trójstyk granic

Po zrobieniu pamiątkowej fotki, proponuję wyruszyć w dalszą podróż, w kierunku Liberca, a konkretnie góry Jested. Rozpoznasz ją po charakterystycznym lejku na szczycie. To w nim mieści się hotel i przekaźnik telewizyjny. Na szczyt prowadzi bardzo fajna, pełna zakrętów, droga. Teraz jest ona świeżo wyremontowana. Da się nią dojechać na sam szczyt, choć bądź czujny, bo ostatnim kawałkiem sterują światła. Samochody zawsze na nich się zatrzymują, motocykliści już niekoniecznie. Decyzja należy do Ciebie. Na szczycie, na parkingu, musisz zapłacić dolę parkingowemu. Kiedyś było to 50 koron, nie wiem jak wygląda to dzisiaj. Wtedy facet nie przyjmował też kart kredytowych, ale może od tego czasu nowoczesna technologia zawitała do Czech?

Kręte drogi pogranicza Jested
Widok na szczyt Jested

Widok z tego miejsca jest niesamowity. Z jednej strony na Liberec z drugiej na Polskę i Niemcy. Warto pokręcić się tu chwilę i zjeść obiad w hotelowej restauracji.

MITYCZNE IZERY

Teoretycznie do kolejnego punktu na mapie, pałacu w Vrchlabi można dojechać o wiele krótszą drogą. Ja jednak proponuję proponuję wyjechać z Liberca w kierunku północnym, kierując się na Nove Mesto pod Smrkem, a następnie celować w drogę nr 290. Czemu właśnie tędy? Przede wszystkim dlatego, że trasa prowadzi krętymi drogami pogranicza. Po drugie, droga ta prowadzi przez sam środek Gór Izerskich. To właśnie tu znajdują się rezerwaty przyrody, m.in. popularny rezerwat Jizerskohorské bučiny (Buczyny Izerskie), który chroni las pierwotny. Utworzono tu także Izerski Park Ciemnego Nieba, którego celem jest ochrona przed nadmiarem światła. Podobno panuje tu alpejski klimat. Na szczęście po katastrofie ekologicznej z lat 80. przyroda odbudowuje swoje królestwo.

Dalej wybierz kręte drogi pogranicza prowadzące przez Rokytnice nad Izerou, które doprowadzą cię do wspomnianego pałacu w Vrchlabi. Dzisiaj pełni on rolę urzędu miasta, zatem możesz odpuścić sobie zwiedzanie.

Jadąc dalej nie sugeruj się żadnymi moimi sugestiami. Każda boczna droga jest dobra, pod warunkiem, że wjazd na nią jest legalny. Pamiętaj, że te okolice to Karkonoski Park Narodowy i jak cię złapią na zakazie, nie będzie zmiłuj. Mandat=pokuta. W gratisie trafisz też na pierwsze strony lokalnych gazet, jako bad boy.

Pałac w Vrchlabi
Pałac w Vrchlabi

Teoretycznie można by wrócić z tego miejsca do Polski zaliczając przełęcz Okraj. To też dobry wybór! Tym razem proponuję inną trasę, drogę prowadzącą przez Adrspaskie Skaly, w kierunku Mieroszowa. Wybierz drogę najkrótszą, prowadzącą po czeskiej stronie wąskim asfaltem o oznaczeniu 30111. Jej pięciocyfrowy numer sugeruje, że jest to najboczniejsza, z najboczniejszych tras. Tak, podczas tego wyjazdu będziesz musiał oblizać się smakiem, Adrspaskich Skal widzianych wyłącznie z kanapy motocykla. Odwiedzenie tego miejsca zajmie lekko licząc 3 godziny chodzenia, na które nie masz już czasu. Zawsze możesz tu przyjechać następnego dnia. Z Jeleniej Góry to około 50 km.

SPOGLĄDAJ W WYSOKO NIEBO

W Mieroszowie zadzieraj wysoko głowę, a przy pięknej pogodzie dostrzeżesz wielu paralotniarzy. W tym mieście działa prężna sekcja aeroklubowa, a warunki do szybowania podobno nie mają sobie równych.

Dalej droga prowadzi przez Chełmsko Śląskie, znane z malowniczych drewnianych domków tkaczy, zwanych dwunastoma apostołami. W Kowarach miniesz dawną fabrykę dywanów, która lata świetności ma już dawno za sobą, a fabryka została zamieniona na milion wszelkiej maści hurtowni.

Domki Tkaczy w Chełmsku Śląskim

Ostrzegałem. Ta trasa jest długa więc i jej opis zajął sporo miejsca. Mam jednak nadzieję że zachęciłem cię odo odwiedzenia Dolnego Śląska i zaliczenia krętych dróg pogranicza. Ten opis to zaledwie ułamek tego, co warto tu zobaczyć. Kolejne projekty tras już niebawem.

A może masz inne zdanie na ten temat? Nie bój się zostawić tu swojego komentarza.