Home » ELEKTROWNIE WODNE DOLNEGO ŚLĄSKA
Zapora Pilchowice

Pomysł na ten wyjazd był prosty. Tym razem chciałem odwiedzić elektrownie wodne Dolnego Śląska. Na początku myślałem, że będą dwie, może trzy. Po dokładniejszej rozkminie i przyjrzeniu się mapie okazało się, że tylko na samej Kwisie i Bobrze jest ich pięć. Skoro mam cel, pora ruszać w drogę.

Pierwszym punktem na mapie jest Bolesławiec. Dlaczego właśnie to miejsce? Po pierwsze dlatego, że gdy nie ma wypadków na autostradzie A4 w kierunku Niemiec, z Wrocławia do Bolesławca da się dojechać w niecałą godzinę. Po drugie znajduje się tu znakomity pumptrack i skatepark. A, że lubię rowery, to odwiedzam to miejsce z tym większą przyjemnością. No i po trzecie, może najważniejsze, w Bolesławcu znajduje się ogromny wiadukt kolejowy. Jest on najpiękniejszym moim zdaniem i jednym z najdłuższych wiaduktów kolejowych nie tylko w Polsce ale i w Europie. Został on zbudowany w 1846 roku i ma długość 490 metrów. Mówiąc krótko, jadąc przez miasto trudno go nie zauważyć, a jego widok robi piorunujące wrażenie.

Bolesławca droga prowadzi krajową 94, po to by przed Brzeźnikiem skręcić w lewo w drogę do Nowogrodźca. Później kieruj się dk 357 do Lubania, a następnie 393 do Leśnej. No to prawie jestem pod zaporą numer 1.

ELEKTROWNIE WODNE DOLNEGO ŚLĄSKA – ZAPORA LEŚNIAŃSKA

Zapora znajduje się niedaleko kolejnej perełki regionu – zamku Czocha. Z głównej drogi musisz skręcić w lewo, w wąską drogę prowadzącą do Zapory Leśna. Niech pomocą w nawigacji służą ci drogowskazy na kemping Plaże Czocha. Jest to najstarszy i chyba najbardziej malowniczo położony obiekt ze wszystkich odwiedzonych. Zapora zaparła się wąskiej, pełnej zieleni dolinie. Jej kamienna konstrukcja jest pełna zdobień i co ważne do dziś utrzymana w bardzo dobrym stanie. Odważyłem się zejść schodami (36 m) z korony zapory do budynku z generatorami. Warto było, bo dopiero z dołu i z bliska widać kunszt budowniczych, którym działali według zasady: „Dolinom dla ochrony, falom na przekór, wszystkim dla ich dobra”.

ELEKTROWNIA WODNA ZŁOTNIKI

Wracam na główną drogę, która prowadzi pod wspomnianym wcześniej zamkiem Czocha. Ponieważ tym razem celem wyprawy są nie zamki, lecz zapory, odprowadzam wzrokiem mury budowli i ponownie skręcam w wąską drogę w lewo. Prowadzi ona do elektrowni Złotniki. Na drodze do samej korony miniesz dwa krótkie tunele wykute w skale. Wcześniej jest zakaz wjazdu, zatem sprzęty zostawiam na jednym z parkingów. Obiekt jest bardzo ciekawy ze względu na rozwiązania techniczne i sporą wysokość zapory. Na miejscu zachwycam się niesamowitą konstrukcją, w tym sposobem wyprowadzenia linii energetycznej z doliny w górę.

ELEKTROWNIE WODNE DOLNEGO ŚLĄSKA – PILCHOWICE

Dalej trasa prowadzi drogą nr 30. Kilkanaście kilometrów za Gryfowem Śl. skręcam na drogę prowadzącą w kierunku Lubomierza. Dlaczego warto odwiedzić to małe miasteczko? Bo jest piękne. Kolejnym powodem jest to, że znajduje się tu muzeum Kargula i Pawlaka, czyli głównych bohaterów słynnej trylogii Sylwestra Chęcińskiego „Sami swoi”. Zresztą w tym miasteczku, w charakterystycznych domach z podcieniami kręcono część scen do tego filmu.

Rynek w Lubomierzu

Dalej kieruj się na Wojciechów i Maciejowiec, po to by po kilkunastu kilometrach dojechać do zapory Pilchowice. Nurt na jeziorze wydaje się stać w miejscu, okolica wygląda bardziej na ogród ze stawami niż na rzekę. Odbijam w prawo w dół i zniszczoną drogą docieram do podstawy zapory. Stąd też oglądamy jej potężny front. Wracam na koronę zapory. Pilchowice to jedyna zapora z odwiedzonych, po której można legalnie przejechać. Widok z góry – imponujący. Korona zapory ma 270 m długości i 69 m wysokości.

ELEKTROWNIA WODNA WRZESZCZYN

Ruszam drogą wzdłuż brzegu zbiornika i linii kolejowej, po drodze fotografując starą stację kolejową, którą zamieniono na zadaszony parking. Most kolejowy łączący wysokie brzegi jeziora jest dowodem, że nie wszystko co stare należy zniszczyć. Most przetrwał wojnę w dobrej kondycji i jeszcze przez wiele lat służył kolejarzom. Wycofany z użytku, został dostrzeżony przez scenarzystów filmu „Mission Impossible” i miał zostać wysadzony w jednej ze scen. I to dosłownie! Na szczęście miłośnicy kolei i regionu, zwarli szyki i powiedzieli definitywne nie. I bardzo dobrze. W ten sposób most dostał szansę na drugie życie, a Tom Cruise i tak zarobił miliony w kolejnym odcinku swoich przygód. Dziś ażurowa konstrukcja mostu z pordzewiałej stali pięknie kontrastuje z zielenią drzew i szmaragdem wody.

Most przy zaporze Pilchowice

Kieruję się drogą na Siedlęcin. Na wysokości apteki należy skręcić ostro w prawo na Wrzeszczyn. Mijając tor motocrossowy po prawej droga prowadzi do miejsca, gdzie krajobraz jest niczym z pocztówek. Znak „ślepa uliczka” mówi, że jestem blisko. I rzeczywiście, po chwili widzę budynki elektrowni Wrzeszczyn. Obiekt jest w perfekcyjnym stanie, otwarty, można zbliżyć się do budynku turbogeneratorów i zerknąć przez okno lub przejść przez jaz na drugi brzeg. Ciekawostką jest po raz pierwszy na terenie Kotliny Jeleniogórskiej zastosowanie nowoczesnych turbin Kaplana.

ELEKTROWNIA WODNA BOBROWICE

Po powrocie kieruj się w kierunku Siedlęcina. Za mostem mostem należy skręcić w lewo i mijając elektrownię wodną Bobrowice II po chwili zauważysz zaporę Bobrowice I. Z tego brzegu nie da się wejść ani na zaporę, ani do jej podstawy. Za to warto pojechać w górę, aby dotrzeć do Perły Zachodu, gdzie zawsze jest miejsce do zaparkowania motocykli oraz można wejść na mostek w dolinie rzeki i spojrzeć na zaporę oraz Bóbr z ciekawej perspektywy. Po Bobrowicach zawracam i przez Siedlęcin wjeżdżam na opłotki Jeleniej Góry.

Lotnisko Aeroklubowe w Jeżowie Sudeckim

Ostaniem punktem dzisiejszego dnia jest lotnisko w aeroklubowe w Jeżowie Sudeckim. Wiem, wiem, nie ma ono nic wspólnego z zaporami, ale nie mogłem sobie darować takiej okazji i będąc tak blisko nie wjechać w kolejne miejsce związane z moim hobby, czyli lotnictwem.


PODSUMOWANIE TRASY

  • Długość trasy: ok. 100 km, licząc od Bolesławca do lotniska w Jeżowie Sudeckim.
  • Trasa: pełna zakrętów, spora różnica poziomów, fajne punkty widokowe. Dla każdej maszyny i każdego motocyklisty.
  • Drogi: dobre lub bardzo dobre, z nielicznymi wyjątkami. W Dolinie Bobru serpentyny i dobre, choć wąskie asfalty.

A może masz inne zdanie na ten temat? Nie bój się zostawić tu swojego komentarza.