Jaki namiot, kuchenkę, materac wybrać?

Miejsc do biwakowania jest mnóstwo. Z jednej strony masz do wyboru kempingi z bieżącą wodą sanitariatami basenem i knajpami. Ja proponuję wybierać miejsca daleko od tłumów zwiedzających i największych atrakcji turystycznych. Z tego powodu polecam odwiedzenie tych mniej znanych kempingów, zaszytych gdzieś głęboko w lesie. W Polsce jest ich sporo. Pamiętaj, że w przeciwieństwie do krajów skandynawskich, u nas można nocować w miejscach tylko do tego wyznaczonych. Tyle teorii pora uzbroić się w ekwipunek. Podstawowa zasada przy wyborze brzmi: musi być on lekki i zajmować jak najmniej miejsca. Nie popadaj jednak w ekstremę – bywa ona kosztowna i przypadku jazdy motocyklem wcale nie jest najważniejsza. Przecież wszystkich szpejów nie będziesz nosił na własnym grzebiecie.

Jaki namiot kupić?

Masz w garażu stary namiot, taki sprzed 20 lat? Zostaw go tam, niech nadal się kurzy. Ty zafunduj sobie nowoczesny, lekki i komfortowy. Moim zdaniem pierwszym krokiem przy zakupie jest decyzja w ile osób wybierasz się w podróż. Zawsze wybieraj wersję pozwalającą przenocować w nim o jedną osobę więcej niż liczy twój team. Dlaczego? Bo wolna przestrzeń to miejsce na twoją szafę, do przechowywania ciuchów, które zawsze powinny być suche. Resztę klamotów zawsze możesz zostawić w kufrach na motocyklu.

Namiot powinien mieć też przedsionek, ale niekoniecznie tak duży by zmieścił się w nim motocykl. Dla maszyny deszcz nie jest najmniejszym problemem i kilka dni w roku spędzonych pod chmurą na bank mu nie zaszkodzą. Przedsionek powinien pomieścić buty, kuchenkę z garami, może też kufer pełniący na czas zdjęcia z maszyny rolę stolika. Fajnie, gdy namiot ma dwa wejścia, z dwóch różnych stron. Oprócz łatwiejszego wychodzenia, docenisz łatwość wietrzenia po nocy. Najlepiej gdy przed każdym z wyjść znajduje się osobny przedsionek. To jeden z tych przypadków, gdy więcej znaczy lepiej.

Dlaczego stary namiot powinien zostać w garażu

Który z namiotów jest lepszy? Ten rozkładany w dwie sekundy czy klasyczne iglo? Ja jestem wierny klasyce. Bo przecież nigdy nie było tak, że rozbijałem się w dwie sekundy. Albo miałem kilka minut czasu zanim nadeszła ulewa, albo przyjeżdżałem na kemping już w deszczu. Wtedy i tak lepiej było przeczekać ulewę i rozbić namiot gdy już przestanie padać. Dwusekundowy namiot to niezaprzeczalny komfort podczas rozkładania, ale tego typu konstrukcja ma swoje wady. Zwykle zajmuje ona sporo miejsca – taki namiot najczęściej ma kształt koła, dość płaskiego ale o sporej średnicy. Taki namiot to świetny wybór na wakacje wybierasz się samochodem. Okrągły pakunek trudniej jest przyczepić na motocyklu. Wyjątkiem jest gdy podróżujesz sam i masz za plecami sporo wolnego miejsca. Ja zawsze jeździłem we dwójkę.

O wiele większą uwagę zwróciłbym na konstrukcję namiotu. Stelaż z popularnych prętów z włókna szklanego jest jak najbardziej OK. Aluminiowe rurki stosowane w drogich namiotach są lżejsze od tych z włókna, ale też nieco delikatniejsze. Zwróć uwagę na wysokość namiotu. Typowe iglo maja wysokość ok 120 cm ale zdarzają się wersje wyższe – ok 140 cm. Wczołgiwanie się do środka to wątpliwa przyjemność. Ja zawsze korzystam z namiotów dwuwarstwowych, składających się z: namiotu – czyli części mieszkalnej, która chroni przed robalami i z powodzeniem wystarcza podczas noclegów w ciepłe i suche noce oraz osobno zakładanego wodoodpornego tropiku.

Przed kupnem sprawdź czy wewnątrz namiotu są wszyte kieszonki pozwalające bezpiecznie schować telefon lub kluczyki. Dobrze gdy na suficie jest haczyk pozwalający podwiesić latarkę. Fajnym patentem jest, gdy namiot jest wyposażony w delikatną ale wodoodporną płachtę mającą kształt obrysu podłogi i oddzielającą ją od trawy i ziemi. W ten sposób składając namiot po nocy masz gwarancję, że dno pozostaje czyste i co najwyżej lekko wilgotne. Zwinięta płachta zajmuje mało miejsca i brudna zmieści się gdziekolwiek.

tents and motorbike in camp in nature
Photo by Quang Nguyen Vinh on Pexels.com

Dlaczego nie kupować namiotu w markecie?

Kupując namiot szeroki łukiem omijaj supermarkety oraz wszelkiego rodzaju okazje allegro. Oferowane tam namioty nie zawsze są najwyższej jakości. Zresztą ta zasada dotyczy wszystkich turystycznych akcesoriów. O wiele bardziej polecam sklepy turystyczne albo popularny Decathlon. O ile w tych pierwszych kupisz bardzo dobre ale dość drogie namioty firm takich jak Colleman czy Marmont, o tyle to w tym drugim znajdziesz na przykład trzyosobowe maleństwo NH 100 za 180 zł. Taki namiot bez problemu stanie się twoim domem podczas dwutygodniowych wakacji i nie zrobi wyrwy w portfelu.

Dacathlon ma też jedną ważną zaletę – ma znakomicie rozwinięty program gwarancyjny. Jeśli uszkodzenie powstało nie z twojej winy, po krótkiej wizycie w sklepie i złożonej reklamacji najczęściej dostajesz nowy towar, albo zwrot kasy. Gdy w planach na przyszły sezon masz wyjazd do ciepłych krajów, np. do Chorwacji zastanów się nad namiotem z serii Fresh&Black. Jego tropik został wykonany z materiału, którego zewnętrzna warstwa odbija promienie słoneczne (dzięki czemu w środku jest chłodniej), a ciemne wnętrze pozwala spokojnie spać, nawet gdy słońce wisi wysoko nad horyzontem.

Bądź jak McGyver, nie bój się improwizować!

Patentem który znakomicie sprawdził się podczas GS Trophy, było zabranie ze sobą torby z ikei; tej wielkiej niebieskiej. Wrzucone do niej brudne ciuchy mogłem łato przenieść z miejsca na miejsce, a schowane w namiocie nie brudziły jego wnętrza błotem. Torba z ikei ma jeszcze mnóstwo innych zastosowań – chroni twój tyłek gdy siadasz na wilgotnej trawie, pełni rolę wycieraczki gdy przebierasz się przed namiotem, jest cholernie wytrzymała i wodoodporna. Złożona zajmuje niewiele miejsca i co ważne kosztuje niecałe 3 złote. Nawet gdy ją zgubisz starty są niewielkie.

person inside tent near mountains
Photo by Krivec Ales on Pexels.com

Spanie na podłodze namiotu, gdy w plecy wbijają się korzenie lub nieposprzątane szyszki to wątpliwa przyjemność. Przydałby się materac. Te jednak są ciężkie i paradoksalnie zajmują sporo miejsca. Nie wspomnę o jego pompowaniu. Karimata? Choć ciepła zwykle jest cienka a przez to cholernie niewygodna. Od kilku lat używam wyłącznie mat samopompujących. Łączą one zalety karimaty (lekkość) i materaca (mają ok 2 cm grubości, co wystarcza do komfortowego wyspania się) a niedokładnie wysprzątane szyszki pod namiotem też nie są problemem. Na dodatek maty zajmują bardzo mało miejsca.

Przed zakupem zwróć uwagę na jej rozmiary. Nie daj się złapać na lep, że im grubsza tym lepsza. Moja ma tylko 2,5 cm grubości i spałem na niej gdy temperatura spadała poniżej zera. O wiele ważniejsze dla mnie było, by zajmowała ona jak najmniej miejsca – moja jest składana na pół i dopiero wtedy zwijana. Zwróć uwagę by w zestawie znajdował się również worek kompresyjny. Do wad mat samopompujących zaliczyłbym wysoką cenę i łatwość przebicia, gdy korzystasz z niej poza namiotem.

Kuchenka turystyczna – jaką wybrać?

Chata zbudowana, masz już gdzie spać. Pora przygotować sobie obiad, a do tego przydałaby się prowizoryczna kuchnia. W tym przypadku, podobnie jak podczas doboru namiotu decydujące znaczenie będzie miał cel twojej wyprawy. Jadąc do Mongolii must have to mała wielopaliwowa kuchenka turystyczna, którą zasilisz propanem, benzyną, a właściwie to wszystkim co jest płynne i się pali. Jest droga (co najmniej 450 zł) ale w tym wypadku będą to dobrze wydane pieniądze. Podróżując po Polsce lub Europie proponuję wybór małej kuchenki  zasilanej kartuszami ze skroplonych propanbutanem. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że wraz z butlą zajmuje bardzo mało miejsca. Niektóre modele kuchenek są tak małe, że bez problemu mieszczą się schowane w przetłoczeniu w dnie butli. Oczywiście mam tu na mysi małe kartusze o masie od 100 do 450 gram propan butanu a nie typowe turystyczne stalowe butle, używane podczas wyjazdu samochodem.

Po drugie, przygotowanie kuchenki gazowej do gotowania zajmuje nie więcej niż minutę. Po trzecie, kartusze są dostępne w każdym markecie budowlanym lub co drugiej stacji benzynowej. Kupując kuchenkę zwróć uwagę na jeden ważny drobiazg. Obecnie są stosowane trzy systemy mocowania z butlą. Najpopularniejszy to palnik nakręcany na gwint w kartuszu. Drugi, kuchenka jest zakładana na kartusz mający kołnierz przypominający ten w dezodorancie, który często jest nazywany typu Campinggaz lub click. W obu przypadkach, pakując się możesz odpiąć kuchenkę od kartusza i schować każdy z elementów osobno do kufra. Trzeci z systemów, to ten w którym kuchenka ma obudowę przystosowaną do kartuszy przebijanych. Gdy połączysz obie części ze sobą, przepadło. Rozłączysz je dopiero gdy skończy się gaz. Paradoksalnie najtańszymi i najłatwiej dostępnymi są właśnie kartusze przebijane.

Przejściówka do mocowania kartuszy – to nie jest wcale takie głupie

Dlatego ja zdecydowałem się zainwestować w przejściówkę do kartuszy przebijanych firmy Markill i mającą gniazdo do kuchenek nakręcanych (w środku znajduje się mały zaworek zabezpieczający przed wypływem gazu). Możesz też dokupić przejściówkę do kartuszy typu clik z możliwością nakręcenia do nich kuchenki. Każde rozwiązanie zwiększające prawdopodobieństwo kupienia butli gdzieś w trasie jest dobrym wyborem. Moim zdaniem warto również zainwestować w trójramienną podstawkę do butli. Zajmuje ona niewiele miejsca w bagażu ale daje gwarancję stabilności piramidy butla-kuchenka-garnek.

Kuchenka turystyczna
Photo Jacek Ociepko

Kuchenka turystyczna – małe jest piękne!

Kolejny krok to zakup kuchenki. Ja od lat używam Alpinusa z palnikiem ceramicznym i maleńkiego Primusa Crux (waży zaledwie 75 gram). Który z niuch jest lepszy? Każdy ma swoje wady i zalety. Dobierając palnik zwróć uwagę jak duża jest jego moc. Średnio jest to ok. 3000 W. Oczywiście im większa tym lepiej, bo krócej trwa zagotowanie wody. Pamiętaj jednak, że im mocniejszy palnik tym na krócej wystarcza butla. Coś za coś. Palnik musi mieć rozkładane łapki podtrzymujące garnek. Fajnie gdy jest on wyposażony w piezoelektryczną zapalarkę, bo wtedy możesz zapomnieć o wożeniu ze sobą zapalniczki. Dobierając mój zestaw kierowałem się tym, żeby zajmował on jak najmniej miejsca a kuchenka z kartuszem mieściły się w menażce albo metalowym kubku, który również zabieram na wyjazd.

Parawan do kuchenki turystycznej – to nie jest żart

Wszystkie kuchenki mają jedna wadę, są bardzo czułe na podmuchy wiatru. Dlatego często trzeba zasłaniać palnik by cenna energia podgrzewała dno garnka a nie uciekała w powietrze. W tym miejscu na scenę wkracza kolejne z rozwiązań, czyli kuchenka sprzedawana w zestawie ze specjalnie skonstruowanym garnkiem, której najlepszym przykładem są produkty firmy Jetboil. To rozwiązanie jest energooszczędne ale i jak większość nowości drogie (ok. 450 zł). Idea działania polega na tym, że płomień palinka podgrzewa specjalnie ukształtowane dno garnka. W ten sposób do maksimum wykorzystywana jest energia spalającego się gazu (producenci mówią o 50% zysku w porównaniu do standardowych palników), a płomień jest chroniony przed podmuchami wiatru.

Podczas transportu, palnik wraz kartuszem z gazem możesz schować do wnętrza garnka. Wadą tego systemu jest wspomniana wysoka cena, oraz to że palnik zazwyczaj pasuje tylko do jednego garnka kupowanego z palnikiem. Zatem po porannej jajecznicy musisz umyć go by zrobić w nim herbatę. Zaraz, zaraz gotując w odwrotnej kolejności będę miał mniej pracy? Tak czy owak, licz się z tym, że bez względu na to w jaki rodzaj kuchenki zainwestujesz nie ma rozwiązania idealnego. Ceny klasycznych kuchenek turystycznych rozpoczynają się od ok 100 zł.

Dokąd wybrać się na wyjazd?

Kupiłeś namiot i matę do spania, przebrnąłeś przez labirynt różnych typów kuchenek, najwyższa czas wybrać się wreszcie w podróż. Jeśli na kołach masz założone opony kostkowe niech obowiązkowym punktem tych wakacji niech stanie się TET, czyli Trans Enduro Trial. Polski odcinek tej trasy liczy prawie 1900 km i prowadzi bezdrożami wschodniej i północnej części naszego kraju. Zresztą sam zobacz wchodząc na stronę transeurotrail.org/poland. Jeśli za bardzo nie lubisz zjeżdżać z asfaltu polecam region Mazur, Borów Tucholskich czy województw wielkopolskiego czy lubuskiego. Nocleg na leśnym kempingu w samodzielnie rozbitym namiocie i jajecznica ugotowana o poranku smakują lepiej niż noc spędzona w pięciogwiazdkowym hotelu.