Suzuki V-Strom 1000 ABS/XT
Pojawił się w 2002 i przez 10 lat był produkowany bez większych zmian. O kim mowa. Oczywiście o Suzuki V-Strom 1000, turystycznym enduro, które było mocno niedoceniane i z tego powodu zawsze stało w tyle za konkurencją. Czy słusznie? Chyba nie. Na zmiany, miłośnicy marki musieli długo poczekać. W 2013 pojawił się nowy V-Strom. Zaskakiwał wyglądem – mogłeś go pokochać albo znienawidzić i mocą zaledwie 100 KM. Ja polubiłem go za prowadzenie, komfort jazdy. Przyznam się, że do wyglądu nigdy się nie przyzwyczaiłem. Podczas targów Intermot 2016 w Kolonii, został pokazany jego następca. Część zmian ma charakter wyłącznie kosmetyczny – kolory, nowy „dziubek”, handbary nazywane w Suzuki Knuckle covers, szyba regulowana na wysokość i pod kątem, albo nowy system uruchamiania silnika Easy Start System. Polega on na tym, że ty tylko na moment przyciskasz guzik rozrusznika, a elektronika kręci rozrusznikiem tak długo aż silnik zostanie uruchomiony. Prawdę mówiąc, zmiany mają bardziej charakter liftingu niż prezentacji totalnej nowości. W silniku, w porównaniu do poprzednika, niezmieniona pozostała moc, a moment maksymalny wzrósł symbolicznie ze 101 do 103 Nm przy 4000 obr/min.
Jeśli DL-a kupujesz jako motocykl do turystyki docenisz to, że wraz z nowym modelem pojawiło się sporo akcesoriów przeznaczonych do tego motocykla. Fabryczne kufry (boczne i topcase), gmole, światła przeciwmgielne, bajeranckie obręcze Excell, które znakomicie będą wyglądały w mongolskim stepie, to tylko wierzchołek listy. Trzymam kciuki, by fabryczne akcesoria nie były koszmarnie drogie. Dla mnie zaskoczeniem jest zastosowanie ABS-u zmieniającego swoją charakterystykę w zależności od kąta pochylenia motocykla. Jeszcze trzy lata temu rozwiązanie było zarezerwowane dla najdroższych modeli KTM-a i torowej BMW S 1000 RR, a dzisiaj patent trafia do cywilnych motocykli. I to mi się podoba.
A oto galeria.