JUŻ NIEBAWEM EURO5+ W MOTOCYKLACH
Od przyszłego roku szykują się na spore zmiany, zacznie obowiązywać EURO5+ w motocyklach. Od sezonu 2025 wszystkie nowe motocykle będą musiały spełnić wymagania tej normy. Skutkiem ubocznym będzie, że kilka modeli zniknie z rynku. A co wprowadzenie nowych przepisów będzie oznaczać dla nas motocyklistów?
SZYKUJ SIĘ NA CENOWE OKAZJE
Mam wrażenie, że ten scenariusz powtarza się co kilka lat. Gdy zbliża się koniec obowiązywania starej normy są tylko dwie możliwości, by nowe maszyny mogły legalnie wyjechać na drogi. Albo zostaną one sprzedane do klienta i przez niego zarejestrowane, albo zostaną zarejestrowane przez dilera. Tak było w roku 2017 r. kiedy pojawiła się norma EURO4. Podobnie wyglądała sprawa z EURO5 wprowadzonym w 2021 r.
Od 1 stycznia 2025 r. nie będzie można już zarejestrować żadnego nowego motocykla nie spełniającego EURO5+. Oczywiście będą też wyjątki. Będą one dotyczyć one tak zwanych „modeli z końcówek serii”. W tym jednak przypadku sprawa nie będzie wcale taka prosta. Po pierwsze takie motocykle muszą zostać zgłoszone przez producenta do odpowiedniego urzędu. Do tej pory procedura wyglądała w ten sposób, że do urzędu wysyłane były numery VIN pojazdów zaliczanych do końca serii. Wyjątek ten dotyczył jedynie ograniczonej liczby pojazdów. Okres dopuszczenia do opóźnionej rejestracji nie trwa wiecznie. Zwykle jest to okres dodatkowego roku.
EURO5+ W MOTOCYKLACH – DWA SCENARIUSZE
W drugiej połowie tego roku sytuacja na rynku motocykli powinna zacząć się rozwijać bardzo dynamicznie. Dlaczego? Do końca roku pozostanie już niewiele czasu, a branża motocyklowa za wszelką cenę będzie chciała pozbyć stojących w salonach motocykli. Żeby zrobić to szybko, że importerzy zdecydują się na najprostsze rozwiązanie, czyli fajny rabat.
Drugim rozwiązaniem jest zarejestrowanie takiego pojazdu przez dilera i późniejsza odsprzedaż. Musisz jednak pamiętać, że kupując taki sprzęt, w dokumentach staniesz się jego drugim właścicielem (pierwszym będzie diler). Z punktu widzenia dilera taka operacja oznacza dodatkowe koszty. Ktoś przecież musi pojechać do urzędu zarejestrować te sprzęty, a następnie odwiedzić firmę ubezpieczeniową i wykupić polisy OC. A że w salonach rąk do pracy brak, obstawiam że tradycyjnie skończy się na promocjach cenowych.
Musisz się także liczyć z sytuacją, że producenci będą także wycofywać modele. Będzie dotyczyło to przypadków, w których nie będzie się już opłacało wprowadzać zmian by przeprowadzać kolejną, kosztowną homologację. Te modele po prostu znikną z oferty.
EURO5+ W MOTOCYKLACH – CZEGO DOTYCZY?
Przede wszystkim wszystkich zawartości szkodliwych substancji zawartych w spalinach. W nowych motocyklach wartości te będą musiały być dokładnie monitorowane i przechowywane w pamięci pokładowego systemu diagnostycznego OBD II. W przypadku przekroczenia wartości granicznych, co będzie sygnalizowane zapaleniem się kontrolki silnika w kokpicie, informacje będziesz mógł odczytać za pomocą standardowego interfejsu. Dziś jest on dostępny w bardzo wielu warsztatach.
Dodatkowo norma EURO5+ w motocyklach określa nową procedurę testową dotyczącą badania maksymalnego poziomu hałasu podczas jazdy. Granica głośności pozostaje niezmieniona, na poziomie 77 dB(A), jednak sama procedura ma być teraz dokładniejsza.
A KIEDY POJAWI SIĘ EURO6?
Dziś nie jest to jeszcze pewne, ale ten scenariusz może się spełnić już 2028 roku. Pewnie będzie wiązać się to z wymogiem stosowania ABS-u w motocyklach z silnikami o małych pojemnościach oraz zmniejszeniem dopuszczalnego poziomu hałasu podczas jazdy. Dzisiaj jest to jednak wróżenie z fusów.
CZY WPROWADZONE ZMIANY DOTYCZĄ ZAREJESTROWANYCH JUŻ MOTOCYKLI?
Oczywiście, że nie. Prawo nie może działać wstecz i tak będzie i w tym przypadku. Jeśli masz już zarejestrowany motocykl, nie musisz się niczym przejmować. Nikt nie będzie od ciebie wymagał by spełniał on nowe normy. W tym przypadku widzę jednak inny problem. Norma EURO5+ wymusi stosowanie nowej elektroniki, nowych systemów itp. rozwiązań, z czym wiązać się będzie wzrost kosztów. Nie będą ponosić ich ani producenci ani dilerzy. Dodatkowe koszty poniesie kupujący. To będzie oznaczać, że ceny nowych motocykli jeszcze bardziej poszybują w kosmos, do wartości nieosiągalnych dla zwykłego Kowalskiego.