Wyświetlacz HUD Dvision w motocyklowym kasku
Przez kilka tygodni jeździłem z wyświetlaczem HUD firmy Dvision zamocowanym w kasku. Bajer fajny, choć ma też swoje słabe strony. Czy warto go kupić? W podjęciu tej decyzji niech pomoże ci mój test.
Na rynku jest niewiele tego typu urządzeń przeznaczonych dla motocyklistów. Przed kilkoma laty BMW chwaliło się pracami nad HUD-em, jednak po pewnym czasie ten temat umarł. Dzisiaj produkcją HUD-ów zajmują się niezależne firmy. Po szybkim przeglądzie Internetu w oko wpadło mi urządzenie niemieckiej firmy Dvision. Kilka szybkich maili i testowy produkt wylądował na moim biurku.
1450 zł – tyle trzeba zapłacić za przyjemność jazdy motocyklem z wyświetlaczem HUD w kasku.
W niewielkiej paczce znajdował się moduł główny urządzenia wraz z wyświetlaczem, dwie magnetyczne płytki służące do zamocowania w kasku, dwustronna taśma i specjalny klej do przyklejenia płytek do wyściółki kasku, kabel do ładowania oraz skrócona instrukcja obsługi. Żeby system zadziałał, trzeba jeszcze zainstalować w telefonie specjalną aplikację służącą do sterowania urządzeniem.
Nie będę ukrywał, że Dvision zaimponował mi prostotą budowy i tym, że może być zamontowany niemal w każdym rodzaju kasku – sportowym, Jet czy też z podnoszoną szczęką. Przy czym nie ma znaczenia, czy kask ma blendę, czy też nie. Czyli nie musisz zmieniać kasku, żeby cieszyć się z jazdy z HUD-em. Co więcej, jedno urządzenie możesz zamontować do kilku kasków. Wystarczy, że zamówisz tylko dodatkowe płytki mocujące.
JAK ZAMONTOWAĆ HUD DVISION?
Najłatwiejszym sposobem montażu jest założenie płytki-bazy, którą da się wcisnąć między skorupę kasku a EPS, na wysokości czoła. Ja skorzystałem właśnie z tej możliwości. Ponieważ w moim kasku EPS nie był połączony ze skorupą, wystarczyło lekko unieść gumową uszczelkę i wcisnąć wspomnianą płytkę między oba elementy. Podczas tej operacji przyda się plastikowa szpatułka – aby nie uszkodzić kasku i/lub EPS-u. Gdyby w przedniej części kasku znajdowały się elementy uniemożliwiające wciśnięcie bazy, np. nawiewy wentylacji, dzięki specjalnej perforacji można łatwo i precyzyjnie odłamać przeszkadzający panel, tak by zamontować bazę we właściwym miejscu.

Co zrobić, gdy twój kask ma blendę przeciwsłoneczną? I na to jest sposób: płaską płytkę zamocujesz do EPS-u za pomocą kleju o konsystencji przypominającej plastelinę. Dzięki niemu przykleisz bazę do plastikowych elementów kasku, jak również do materiałowej wyściółki. Konsystencja plasteliny powoduje, że płytka bez problemu przylega się do elementów, które nie są płaskie.
Musisz tylko pamiętać o właściwym umieszczeniu bazy. Na wyświetlacz spoglądasz prawym okiem, a półprzezroczysta płytka odbijająca obraz ekranu musi być zamocowana w takim miejscu, byś nie musiał odrywać wzroku od drogi i przenosić go na wyświetlacz. Jeśli nie masz w sobie żyłki McGyvera, skorzystaj ze strony internetowej producenta (www.dvision-hud.com), na której krok po kroku jest pokazane, jak zamontować Dvision w dowolnym modelu kasku.

APLIKACJA DVISION
Interfejs tej aplikacji jest prosty, co uznaję za jego ogromną zaletę. Ułatwia to jej obsługę nawet przez osoby rzadko korzystające z elektronicznych nawigacji. Urządzenie łączy się z telefonem za pomocą Bluetootha. Aplikacja błyskawicznie łączy się z wyświetlaczem wpiętym do kasku (miałem zainstalowanego Androida 12 w średniaku Samsunga) i to jest jej kolejna zaleta. Konfiguracja. I to zadanie nie należy do trudnych. Aplikacja jest przejrzysta i łatwa w obsłudze, a polecenia mają dwie opcje: włączone, wyłączone. Podczas jazdy nie zauważyłem najmniejszego nawet problemu z transmisją danych. Może się zdarzyć, że na wyświetlaczu pojawią się drobne niedokładności w odwzorowaniu kierunków geograficznych, ale to nie ma większego znaczenia podczas nawigacji po drogach.

Zanim wybierzesz się w trasę, musisz wgrać do telefonu mapę obejmującą interesujący cię obszar. I tu czeka cię niespodzianka. Do wyboru masz mapy całego świata z dostępem do tak egzotycznych krajów, jak Dżibuti, Burkina Faso, Fidżi czy Nepal. To kolejna zaleta urządzenia Dvision.
Ogromną zaletą nawigacji jest ogromna baza bezpłatnych map obejmująca cały świat! Na wakacje wybór idealny.
Mapy obejmują odcinki i asfaltowe, i szutrowe. Jeśli lubisz słuchać komunikatów głosowych i masz telefon sparowany z interkomem, możesz wybrać jeden z kilkudziesięciu(!) języków. Do wyboru masz cztery podstawowe wyglądy ekranu (City, Explorer, Minimalist i Navigator), które możesz dostosować do własnych upodobań. Jest jeszcze – manualne lub automatyczne – ustawianie jasności wyświetlacza.
JAK DZIAŁA DVISION?
Cele wybiera się, wpisując w polu wyboru adres bądź nazwę. Nie ma znaczenia, czy robisz to, podając dokładny adres, czy po prostu wyszukując je po nazwie. Obie formy są poprawne. Jak w każdej nawigacji, do wyboru masz trzy warianty trasy (szybka, krótka, zrównoważona) oraz możliwość unikania na przykład dróg gruntowych, płatnych czy przepraw promowych. W przypadku tego urządzenia nie spodziewaj się skomplikowanych ustawień.
W Dvision spodobała mi się łatwość dodawania przystanków, jak również zmiana ich kolejności. Po dodaniu nowego celu pośredniego widok trasy jest aktualizowany, zatem szybko dowiadujesz się, czy nie kręcisz się w kółko. Czego mi zabrakło? Mapa nie uwzględnia informacji o natężeniu ruchu drogowego.
Po wybraniu celu pozostaje już tylko nacisnąć przycisk „jedź”, schować telefon do kieszeni i cieszyć się jazdą. Łączność przez Bluetooth ma jeszcze tę zaletę, że nie drenuje baterii w telefonie, tak jak niektóre aplikacje wykorzystujące bardziej skomplikowane sposoby przesyłu danych.
JAZDA Z DVISION NIE JEST TRUDNA
Na samym początku musiałem oswoić się z wyświetlaczem i ustawić jego takie położenie, żebym nie musiał przesuwać wzroku z drogi na półprzezroczystą płytkę. Potem było już z górki. Wyświetlane komunikaty są czytelne, a ikony w trybie nawigacji jednoznacznie podpowiadały mi, jak mam się zachować, gdzie skręcić, ponadto ograniczenia prędkości pokrywały się ze znakami na drodze.
Podczas jazdy płytka wyświetlacza pozostaje praktycznie niewidoczna, no może z wyjątkiem kilku przypadków, kiedy to pod specyficznym kątem padały na nią ostre promienie słońca. Ale to da się przeżyć. Trudno też przyczepić się do systemu automatycznego dostosowywania jasności. Działa on powoli, ale skutecznie. Jazda po zmroku też nie jest żadnym problemem.
Jak długo działa Dvision? Na jednym ładowaniu bez problemu kilka godzin, co powinno wystarczyć na cały dzień jazdy.

DVISION A OKULARNICY
Jeśli nosisz okulary, korzystanie z HUD-a Dvison nie sprawi najmniejszych problemów, no może poza jednym – zakładaniem okularów. Tę kolejność trzeba zapamiętać: najpierw zakładasz kask, potem z jego wnętrza wyjmujesz urządzenie, następnie wsuwasz okulary i ponownie wpinasz HUD-a. Nie jest to trudne, ale cały czas musisz pamiętać o kolejnym gadżecie, którego lepiej nie zapomnieć w trasie, bo przyjemność korzystania z najnowszych technologii kosztuje ok. 1450 zł (300 €).
BYŁEM JAK MAVERICK!
Muszę przyznać, że Dvision zrobił na mnie spore wrażenie. Dobrze spełniał swoje zadanie, fajnie radził sobie w trasie, ale o wiele lepiej w mieście. Urządzenie doceniłem za prostotę działania i obsługi. To właśnie w prostocie drzemie jego moc. Przez moment poczułem się jak Maverick z „Top Gun” w kokpicie myśliwca. Może o to chodziło…