JAKIE RZECZY ZABRAĆ ZE SOBĄ NA MOTOCYKLOWE WAKACJE?
Stare przysłowie mówi: lepiej nosić niż się prosić. Dziś o przydatne w podróży gadżety jest łatwiej niż kiedykolwiek. Turystycznych szpejów jest na rynku mnóstwo, a wchodząc na pewien portal aukcyjny, znajdziesz ich jeszcze więcej. Mimo to nie warto na wyjazd zabierać wszystkiego i za bardzo obciążać motocykla. Lepiej dobrze przemyśleć co ze sobą zabrać na motocyklowe wakacje. Oto kilka drobiazgów, które sprawdzą się w każdej sytuacji. Mogą cię one uratować przed niepotrzebnym stresem, nerwami, drenażem portfela czy najzwyczajniej stratą czasu na poszukiwanie pomocy.
MOTOCYKLOWE WAKACJE — PATENTY UŁATWIAJĄCE ŻYCIE W PODRÓŻY
Zacznę od motocykla. Na wyjazdy zagraniczne, albo w dziką dzicz warto mieć pod ręką zapasowe żarówki oraz bezpieczniki, tak na wszelki wypadek, gdyby się coś przepaliło. Nigdy nie kupuj gotowych zestawów, bo zajmują dużo miejsca, tylko skompletuj swój, który sprawdzi się w twoim motocyklu. Jeśli motocykl jest wiekowy, a ty niezbyt dużo uwagi przywiązujesz do jego stanu technicznego, warto też, zabrać ze sobą linkę sprzęgła. Co prawda stara szkoła pozwalała wyczuć, kiedy linka dokonuje swojego żywota. Ale dzisiaj niewielu o tym pamięta. Pierwszym objawem jest charakterystyczne trzeszczenie dobiegające z okolic klamki sprzęgła. Później wyraźnie powiększa się luz na dźwigni sprzęgła. Jeśli tego w porę nie zauważyłeś, już tylko kilometry dzielą cię od zerwania się linki sprzęgła.
Najczęściej urywa się ona tuż za główką mocującą ją w dźwigni, albo na metalowym kolanku pancerza wychodzącym z mocowania klamki sprzęgła. Zamiast wozić linkę w kufrze lub sakwach, lepiej przypnij ją trytytkami do tej aktualnie działającej w motocyklu. W ten sposób zaoszczędzisz nieco miejsca i skrócisz czas montażu. Swoją drogą, ten kto wymyślił owe „trytytki” – czyli plastikowe opaski samozaciskowe – powinien zgarnąć Nobla. Za ich pomocą da się nie tylko przymocować różne rzeczy do maszyny, połatać owiewki, naprawić namiot, ale w ostateczności doraźnie sklecić do kupy uszkodzony stelaż. Wracając do linki sprzęgła. Końcówki ten nieużywanej, zaklej taśmą klejącą, by zabezpieczyć je przed dostawaniem się brudu.
ZESTAW NAPRAWCZY LINKI SPRZĘGŁA TEŻ ROBI ROBOTĘ
Ja stosowałem nieco inne rozwiązanie. Zamiast wozić kompletną linkę, kupowałem zestaw naprawczy. To znaczy, samą stalową plecionkę i tulejkę zaciskową do zamocowania linki w łapie sprzęgła wychodzącej z silnika. Taki zestaw zajmuję naprawdę mało miejsca, a jego uniwersalny charakter powoduje, że pasuje on do wszystkich motocykli z mechanicznie sterowanym sprzęgłem.
Jeśli wybierasz się w podróż TET-em koniecznie zabierz ze sobą zapasowe klamki sprzęgła (obowiązkowo) oraz hamulca (opcjonalnie, bo bez przedniego hamulca da się jechać, tylko że powoli). Te lubią się łamać podczas upadków, a bez sprzęgła trudno będzie się wydostać z błocka. Jeszcze lepszym patentem jest założenie klamek niełamek. Dzisiaj ich wybór jest spory, a ceny umiarkowane.
Na motocyklowe wakacje warto zabrać też rolkę taśmy naprawczej zwanej potocznie „szkotem”. Za jej pomocą da się naprawić połamane plastiki lub szybę, skleić rozwalone sakwy, zalepić rozerwane ciuchy albo tropik w namiocie. W godzinie „W” spełni ona w funkcji plastra. Taśma waży niewiele, do jej urwania nie potrzeba ani siły ani noża, a daje ona sporo możliwości.
Niektórzy wożą zaworki do wentyli, bo zajmują mało miejsca, a potrafią napsuć krwi. Ja za to wrzucam pod kanapę przedłużkę do wentyli, ułatwiającą korzystanie z kompresorów na stacjach benzynowych. Bo nie na każdej stacji dostaniesz się do schowanego głęboko i chronionego ogromnymi tarczami hamulcowymi wentyla.
KOMPRESOR CZY BOMBA?
Skoro o pompowaniu mowa. Zamiast klasycznej pompki można zabrać mały kompresor na akumulatory. Dobrze by miął on funkcję powerbanku. Bardziej analogowym rozwiązaniem jest pompka na naboje na sprężone CO2. Wtedy wybieraj naboje nie 12 gramowe ale te większe co najmniej 28 gramowe. Najlepszym rozwiązaniem będzie oczywiście bomba. Nie dosłownie, ale spray, który nie dość, że uszczelni dziurę w oponie to jeszcze napompuje ją do minimalnego ciśnienia. Ten patent uratował mi życie dowożąc mnie do domu.
Gdy celem wyprawy są miejsca, gdzie trudno o pomoc drogową lub serwis, należy spakować narzędzia do ewentualnych napraw motocykla. Aby nie targać ze sobą połowy garażu, dobrze jest zawczasu sprawdzić, jakie klucze mogą się przydać. Jeśli na wyprawę jedzie kilka maszyn, taki zestaw można rozdzielić między kumpli. Ważne, tylko by ustalić wcześniej, kto i co wiezie. Ale jeśli jesteś „Zosią samosią”, przykładowe wyposażenie takiego narzędziownika znajdziesz w TYM ARTYKULE.
W dobie wszechobecnej elektroniki konieczne jest posiadanie elektrycznego gniazdka. Jeśli twój motocykl nie ma go na wyposażeniu seryjnym, warto w takowe zainwestować. I tu drobna uwaga. Nie zawsze kieruj się wyłącznie niską ceną. Bardzo tanie gniazdka, podłączane bezpośrednio do akumulatora, w szczególności wyposażone tzw. gniazdo zapalniczki, potrafią sprawić, że przepływa przez nie prąd. Nawet gdy nie masz w nie wpiętego żadnego urządzenia! W efekcie po pewnym czasie twój akumulator ulegnie rozładowaniu. W moim przypadku po dwóch tygodniach rozrusznik nie dawał znaku życia, a kontrolki ledwo się tliły. Dlatego lepiej zainwestować w rozwiązania dobrych i sprawdzonych producentów. Jeszcze lepiej by gniazdko było podłączone za pomocą przekaźnika i w momencie wyłączenia zapłonu odcinany był do niego prąd. Wiem, to nie są tanie rzeczy. Ale kto powiedział, że motocykle to tanie hobby?
ZATYCZKA DO USZU NIEJEDNO MA ZASTOSOWANIE
Podczas długich autostradowych przelotów, albo śpiąc na polu namiotowym, przydadzą ci się zatyczki do uszu. Jeżeli prognoza pogody zapowiada deszcz, powinieneś zadbać o dokumenty i telefon, pakując je w szczelnie zamykane woreczki strunowe (czyli te zamykane na ścisk). À propos dokumentów. Będąc w Patagonii, nasz przewodnik podzielił się z nami prostą zasadą. Choćby nie wiem, co się działo dokumenty zawsze trzeba trzymać przy dupie. Być może chodzi o kwestię identyfikacji zwłok, a może najzwyczajniej w świecie zaoszczędzenie sobie problemów podczas kontroli. Co powiesz policjantowi „nie mam ich. Ktoś mi je ukradł?” Nie ważne. Od tamtej pory ja zawsze mam dokumenty przy sobie.
W kwestii gotówki, to oprócz zabezpieczenia przed wodą najlepiej nie trzymać jej w całości, lecz podzielić ją i schować w kilku miejscach – tak na wszelki wypadek. Fajnym rozwiązaniem są podwójne ścianki w nerce, Zakamuflowane kieszenie w podpince kurtki, albo wręcz parciany pasek z ukrytą od wewnątrz specjalną kieszonką na kasę.
Przed wodą natomiast nie musisz chronić brudnych gatek i skarpetek. Podobno da się je wyprać w czasie jazdy, wrzucając do szczelnego worka i dosypując szczyptę proszku. Nie wiem, nie próbowałem. Boję się wozić mokrych ciuchów, bo po kilku dniach inkubacji w foliowym worku potrafią same uciekać. Kiedyś po powrocie z motocyklowych wakacji nie wyjąłem wilgotnego namiotu przez zaledwie dwa dni. Potem mogłem go już tylko wyrzucić. Ale to były dawne czasu, gdy namiot był bawełniany, a nie wykonany z tworzywa sztucznego.
MOTOCYKLOWE WAKACJE – IGŁA Z NITKĄ TEŻ SIĘ PRZYDA
Wybierając się na motocyklowe wakacje przyda się kilkumetrowy pasek z klamrą samozaciskową (w funkcji sznurka do bielizny, linki holowniczej, albo mocowania bagaży) albo ekspandor, czyli gumowa linka z haczykami na końcu. Sprawdzi się ona też do mocowania bagażu, suszenia ciuchów jak i w namiocie namiotu. Skoro namiot, to obozowisko i nocleg. Mały materac oraz śpiwór to rzeczy oczywiste. Jak je dobrać dowiesz się przeglądając TEN PORADNIK. Mniej oczywiste jest na przykład delikatne prześcieradło. Łatwo je wyprać, jest lekkie, zajmuje mało miejsca i doskonale nadaje się zarówno do spania w namiocie, jak i do przykrycia łóżka w przydrożnym hotelu. Kiedyś korzystałem z uszytego prześcieradła, wkładanego do wnętrza śpiwora i mającego kształt mumii. Warto także zainwestować w szybko schnący i lekki turystyczny ręcznik. Ale to oczywista oczywistość.
Z noclegowo-obozowych rzeczy warto pamiętać o igle z nitką i agrafkach – niby drobiazg, ale ich brak może wkurzyć. Ja mam maleńki zestaw, który znalazłem w hotelowej łazience. Jako że noc jest ciemna, a światłami motocykla czasem wspomagać się nie sposób, dobrze mieć ze sobą latarkę. Najlepiej czołówkę, dzięki której obie ręce pozostają wolne.
KRZESIWO? CO TO TO NIE!
Ponieważ nie ma we mnie ani kropli krwi prepersa, dlatego na motocyklowe wakacje zamiast krzesiwa zabieram zapalniczkę. Jest równie mała, a jej płomień jest dostępny na strzał palcami, a właściwie to na ruch kciukiem.
Do otwierania puszek oraz w niektórych naprawach przydaje się wielofunkcyjny scyzoryk lub tzw. multitool – przybornik z nożem, kombinerkami, śrubokrętami itp. Zresztą ten przyrząd należy do kategorii „must have”.
Jeżeli zaś przytrafi się gleba, podnosząc załadowaną maszynę, pamiętaj by podnieść ją, nie pochylając się i nie ciągnąc „z pleców”, bo to może skończyć się kontuzją. Trzeba podnosić „tyłkiem”. Robi się to następująco: do leżącego motocykla stajesz tyłem, łapiąc jedną ręką za kierownicę, drugą zaś za stelaż, uchwyt pasażera albo jakiś element ramy. Lekko unosisz motocykl, po czym zadkiem opierasz się o siodło i podnosisz na nogach. Tak jest łatwiej, szybciej i wymaga mniej wysiłku. Uważaj, tylko żebyś nie przedobrzył i nie przewalił maszyny na drugi bok. Jeśli moto leży na prawej stronie, warto otworzyć stopkę, by temu zapobiec.
CZASAMI MASA SIĘ PRZYDAJE
Ciężar maszyny ma pewną zaletę – można się nim wspierać podczas zdejmowania opon, aby odkleić oponę od felgi. Jedyny minus jest taki, że musi to być stopka innego motocykla. Z kolei zakładanie opony na felgę pójdzie łatwiej, jeśli jej brzeg nasmarujesz płynem do naczyń, szamponem albo mydłem. Zresztą wszystkie gumowe elementy najłatwiej zakłada się, gdy posmaruje się je mydłem. Wyjątkiem są manetki, które założone za pomocą mydła łatwo wejdą i równie łatwo zsuną się z kierownicy.
Wracając do bocznej podstawki. Zanim postawisz motocykl w miękkim terenie, rozejrzyj się za kawałkiem blachy (zgnieciona puszka po piwie robi robotę), plastiku (butelka pet) lub drewienka, by go pod tę nóżkę podłożyć – zwłaszcza gdy chcesz postawić obładowaną maszynę na piachu lub polu namiotowym. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wożenia ze sobą deseczek, podstawków, wieczek od słoika, tylko po to by zaparkować motocykl gdzieś na miękkim. Po cholerę wozić dodatkowe klamoty!
Oczywiście, listę rzeczy potrzebnych do zabrania na motocyklowe wakacje można wydłużyć w nieskończoność. Tylko po co? Pominąłem te elementy, które wydały mi się zbyt oczywiste, by o nich wspominać. Ale też nie przesadzaj z zabezpieczaniem się na każdą okazję. W życiu nie da się wszystkiego przewidzieć. Wożenie miliona szpejów i skupianie się tylko na nich, zepsuje nawet niesamowitą wycieczkę. Niezależnie od liczby gratów, ich rozmieszczenie w motocyklu powinno być przemyślane i zaplanowane. No i zawsze orientuj się, gdzie co masz schowane. Takie podejście to połowa sukcesu.